Kto mierzy powierzchnię mieszkania? Poradnik 2025
Zakup mieszkania to marzenie wielu, ale w gąszczu formalności i pojęć nietrudno o zagubienie. Jednym z kluczowych aspektów, który często spędza sen z powiek przyszłym właścicielom, jest tajemnicze pytanie: Kto mierzy powierzchnię mieszkania? Czy można zaufać zapewnieniom dewelopera? Odpowiedź jest krótka i zdecydowana: to geodeta jest osobą, której możesz ufać w tym procesie. Jego precyzja i odpowiedzialność to gwarancja, że otrzymasz to, za co zapłacisz, bez zbędnych niespodzianek.

Na dynamicznym rynku nieruchomości, gdzie każdy metr kwadratowy ma swoją wagę w złocie, dokładność pomiarów powierzchni mieszkania jest fundamentalna. Analizując setki transakcji i sporów związanych z metrażem, wyłania się jasny obraz roli poszczególnych podmiotów.
Podmiot | Rola w pomiarach | Częstotliwość występowania sporów o metraż (wartości przykładowe) | Zaufanie społeczne (skala 1-5) |
---|---|---|---|
Deweloper (rzut projektowy) | Podstawa do umowy, często optymistyczne oszacowanie | ok. 30% | 3.0 |
Geodeta (inwentaryzacja powykonawcza) | Oficjalny pomiar powykonawczy, podstawa prawna | ok. 2% | 4.8 |
Niezależny rzeczoznawca/audytor | Weryfikacja pomiarów, szczególnie przy wątpliwościach | ok. 5% | 4.5 |
Właściciel nieruchomości (samodzielne pomiary) | Orientacyjne, nie mają mocy prawnej | ok. 60% (ze względu na błędy) | N/A |
Powyższa tabela wyraźnie pokazuje, że to właśnie geodeta stanowi złoty standard w weryfikacji metrażu. Inne "pomiary" mogą być przydatne, ale nie zastąpią oficjalnej dokumentacji. Ignorowanie tej zależności, czy to z lenistwa, czy z powodu fałszywej oszczędności, to prosta droga do finansowych strat i frustracji. Nikt nie chce budzić się rano z myślą, że zapłacił za powietrze, prawda?
Przekrój odpowiedzialności za prawidłowy pomiar powierzchni mieszkania jest złożony, a kluczową rolę na rynku pierwotnym odgrywa geodeta. Każda kondygnacja budynku, a także poszczególne lokale, muszą być starannie zmierzone przez tego specjalistę. Nie jest to jedynie formalność, ale absolutna podstawa do uzyskania pozwolenia na użytkowanie od nadzoru budowlanego. Bez geodezyjnej inwentaryzacji powykonawczej, deweloper nie może legalnie umożliwić klientom odbioru mieszkań, co stanowi potężną gwarancję rzetelności.
Co prawda, geodeta jest wynajmowany przez dewelopera, co czasami budzi wątpliwości co do jego bezstronności. Jednakże warto pamiętać, że geodeci ponoszą pełną odpowiedzialność zawodową za poprawność wykonywanych pomiarów. Ich licencje zawodowe są na szali, co skutecznie minimalizuje ryzyko błędów czy świadomego zafałszowania danych. W praktyce pomyłki są incydentalne, co świadczy o wysokiej etyce i profesjonalizmie tej grupy zawodowej. Zatem, gdy pada pytanie: kto mierzy powierzchnię mieszkania w nowym budownictwie, odpowiedź brzmi: geodeta, i możesz mu w zdecydowanej większości przypadków zaufać.
Rola geodety w pomiarach mieszkań deweloperskich
W dziedzinie budownictwa deweloperskiego, zanim jeszcze przyszły właściciel postawi pierwszą stopę w swoim nowym "M", za kulisami odbywa się szereg skomplikowanych procedur. Jedną z najbardziej fundamentalnych, a zarazem często niedocenianych, jest praca geodety. To właśnie on, niczym detektyw z precyzyjną taśmą mierniczą, jest odpowiedzialny za dokładne mierzenie powierzchni każdego mieszkania. Można by pomyśleć: "Po co mi geodeta? Przecież mam projekt!". Otóż, projekt to jedynie plan, a rzeczywistość na placu budowy potrafi zaskoczyć.
Każda nowa inwestycja na rynku pierwotnym, każda kondygnacja, każde pojedyncze mieszkanie, musi zostać objęta szczegółową inwentaryzacją geodezyjną. Ten proces nie jest fanaberią, lecz wymogiem prawnym. Aby deweloper mógł w ogóle marzyć o sprzedaży mieszkań i umożliwić ich odbiór przez klientów, potrzebuje dokumentu zwanego pozwoleniem na użytkowanie, wydawanym przez nadzór budowlany. A kluczem do tego pozwolenia jest właśnie geodezyjna inwentaryzacja powykonawcza – swoisty akt urodzenia dla każdego metra kwadratowego.
Wyobraźmy sobie taką sytuację: deweloper przygotowuje elegancki folder z rzutami mieszkań, wszystko wygląda perfekcyjnie. Klienci podpisują umowy, wpłacają zaliczki, planują urządzanie wnętrz. Ale bez geodety ten piękny obraz jest tylko… obrazem. Geodeta wchodzi na budowę, uzbrojony w specjalistyczny sprzęt, i dokładnie mierzy ściany, kąty, zakamarki. Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego metraż na papierze potrafi różnić się od tego "w realu"? To właśnie tutaj, w przestrzeni między projektem a inwentaryzacją powykonawczą, kryje się odpowiedź.
Paradoksalnie, choć geodeci są zatrudniani przez dewelopera, ich praca charakteryzuje się bardzo wysokim poziomem niezależności i rzetelności. Dlaczego? Bo stawką są ich licencje zawodowe. Złamaniem zasad sztuki geodezyjnej i fałszowaniem pomiarów narażają się na utratę uprawnień, a to dla specjalisty tego kalibru jest prawdziwą katastrofą. Jest to mechanizm, który z natury rzeczy zapewnia uczciwość pomiarów. Ich odpowiedzialność wykracza poza jednorazowe zlecenie, a ich wiarygodność jest ściśle związana z zawodową reputacją.
Warto pamiętać, że na rynku pierwotnym to geodeta stanowi fundamentalne źródło informacji o rzeczywistym metrażu mieszkania. Jego pomiary to nie tylko suche liczby na papierze, ale podstawa do finalizacji umowy, a także punkt odniesienia w przypadku ewentualnych rozbieżności. Błędy? Zdarzają się niezwykle rzadko, co potwierdza zaufanie, jakim obdarzane są ich profesjonalne opinie. Nie dajmy się zwieść opowieściom o celowych "zaniżkach" czy "zawyażaniach" - w zdecydowanej większości przypadków dane geodezyjne są precyzyjne i obiektywne.
Proces inwentaryzacji geodezyjnej obejmuje precyzyjne nanoszenie wymiarów i kształtów obiektów budowlanych na mapy i dokumenty. Wykorzystywane są do tego zaawansowane technologie, takie jak skanowanie laserowe czy systemy GNSS, co zapewnia milimetrową dokładność. Rysunki techniczne i protokoły z pomiarów stają się następnie oficjalnymi dokumentami, które deweloper przedkłada w urzędach.
Rola geodety wykracza poza samo zmierzenie. Jego wiedza i doświadczenie są kluczowe w interpretacji obowiązujących norm i przepisów prawa budowlanego, które określają, jak dokładnie należy mierzyć powierzchnię mieszkania. Na przykład, istnieją konkretne zasady dotyczące uwzględniania wnęk, powierzchni pod skosami czy elementów konstrukcyjnych. To właśnie geodeta wie, co wliczyć do końcowego metrażu, a co nie, co jest niezwykle istotne dla klienta. Ostatecznie, to dzięki pracy geodety, klient otrzymuje pewność co do zakupionej nieruchomości i zgodności jej rozmiarów z obietnicami dewelopera.
Różnice w metrażu: projekt vs. powykonawstwo 2025
Zauważyć można, że rynek pierwotny jest niczym scena teatralna, gdzie klient jest widzem, a głównymi aktorami są deweloper i geodeta. Klient dewelopera zazwyczaj spotyka się z dwoma rodzajami dokumentów, które opisują powierzchnię wymarzonego lokalu. Pierwszy to rzut projektowy, który często wygląda jak dzieło sztuki w broszurze, będący załącznikiem do umowy deweloperskiej lub prospektu. Drugi to rzut powykonawczy – ten jest efektem twardej pracy geodety i odzwierciedla rzeczywiste pomiary po zakończeniu budowy. I tu zaczyna się prawdziwy test na uważność i analityczne myślenie.
Wyobraźmy sobie taką sytuację: kupujemy bilet na koncert, na którym widnieje napis "czas trwania 2 godziny". Jesteśmy przygotowani na dwie godziny muzyki. A tu nagle, po występie, okazuje się, że trwało to 2 godziny i 15 minut! Podobnie jest z metrażem. Po odbiorze mieszkania i finalnym podpisaniu umowy przenoszącej własność, rzuty – projektowy i powykonawczy – niczym świadkowie, mogą ujawnić drobne, lecz często finansowo znaczące rozbieżności. Różnica ta jest zazwyczaj niewielka, ale jej konsekwencje bywają duże.
Nie bójmy się nazwać rzeczy po imieniu: te minimalne różnice w metrażu to efekt naturalnego procesu budowlanego. Tolerancje wykonawcze, drobne odchylenia na placu budowy – to wszystko sprawia, że idealne wymiary z projektu stają się nieco inne w rzeczywistości. Ważne jest to, co dzieje się, gdy te różnice wychodzą na jaw. To, czy będziesz musiał dopłacić za "nadprogramowe metry", czy też otrzymasz zwrot za ubytki, zależy wyłącznie od tego, na co zgodziłeś się w umowie deweloperskiej. Nie ma co udawać, że standardowe umowy zawsze chronią klienta – wręcz przeciwnie, często są skonstruowane tak, aby minimalizować ryzyko dewelopera.
Dlatego, zanim serce podpowie "to moje!", a ręka sięgnie po pióro, aby podpisać umowę deweloperską, warto poświęcić czas na jej rzetelną analizę. Nie wstydźmy się szukać pomocy. Konsultacja ze specjalistą, na przykład prawnikiem, to nie tylko koszt, ale przede wszystkim inwestycja w spokój ducha i ochronę finansów. prawnik może wyjaśnić wszystkie "kruczki" dotyczące dopłat za większy metraż lub konsekwencji mniejszej powierzchni. Nie jest to działanie agresywne, lecz roztropne i analityczne. Przecież nikomu nie zależy na niespodziankach w budżecie domowym, zwłaszcza po wydaniu tak ogromnych środków.
Kluczem do świadomego odbioru nieruchomości jest zrozumienie, z którym rzutem będziemy weryfikować faktyczny pomiar mieszkania. Czy jest to rzut projektowy, który widzieliśmy na początku drogi, czy może rzut powykonawczy, czyli geodezyjny zapis rzeczywistości? Mimo, że deweloper powinien mieć aktualny metraż z pomiarów geodety w momencie odbioru, klient zazwyczaj nie dysponuje automatycznie zaktualizowanym rzutem. Często dostajemy go dopiero w akcie notarialnym, więc kluczowe jest proaktywne podejście.
Gdy stajemy w progu nowego mieszkania podczas odbioru, jedynym dokumentem, na który możemy w pełni polegać, jest właśnie rzut powykonawczy. Rzeczywista powierzchnia mieszkania musi być z nim zgodna. Wartość tego dokumentu jest nieoceniona, a wszelkie rozbieżności z nim powinny być natychmiast zgłaszane. Pamiętajcie, że cena za metr kwadratowy to kolosalna kwota, więc nawet minimalne różnice w metrażu przekładają się na tysiące, a nawet dziesiątki tysięcy złotych.
Warto spojrzeć na to z perspektywy dewelopera: oni również muszą operować w określonych ramach tolerancji. Kodeks Budowlany dopuszcza pewne odchylenia, ale zazwyczaj jest to granica kilku procent. Problem pojawia się, gdy ta granica zostaje przekroczona, a umowa deweloperska nie zabezpiecza wystarczająco kupującego. Zatem kluczowa jest dokładna weryfikacja nie tylko samego rzutu powykonawczego, ale także odpowiednich zapisów w umowie, które precyzują zasady rozliczeń przy różnicach w powierzchni.
Wspomniana prośba o rzut powykonawczy jeszcze przed finalnym odbiorem, mimo, że często trudna do uzyskania, jest fundamentalnym krokiem w procesie weryfikacji. Bez tego dokumentu trudno jest skutecznie dyskutować z deweloperem o potencjalnych nieścisłościach. Im szybciej poznamy rzeczywisty metraż, tym lepiej dla naszych finansów i spokoju. Niewiedza jest często przyczyną kosztownych błędów, dlatego inwestycja w informacje i odpowiednie dokumenty jest w tym przypadku bezcenna.
Ostatnia refleksja – pamiętajcie o słynnym powiedzeniu: "zaufanie jest dobre, kontrola lepsza". Nawet jeśli geodeta dewelopera jest profesjonalistą, a deweloper cieszy się dobrą opinią, własna proaktywna postawa i wnikliwość są Waszymi najlepszymi sprzymierzeńcami w procesie zakupu. To przecież Wasze pieniądze, Wasz przyszły dom. Zróbcie wszystko, co w Waszej mocy, aby mieć pełną kontrolę nad transakcją i aby żaden "brakujący" metr nie zaskoczył Was po fakcie. Różnice w metrażu to realia, ale tylko od nas zależy, czy staną się problemem, czy zaledwie drobną adnotacją.
Co wlicza się do metrażu mieszkania? 2025
Zapewne każdy, kto choć raz stanął przed zakupem mieszkania, zadawał sobie pytania, które wydawały się absurdalnie proste, a jednak spędzały sen z powiek: Czy do metrażu mieszkania wlicza się powierzchnia piwnicy? A co z balkonem, tarasem, loggią? Czy płytkie wnęki, powierzchnia pod ścianami działowymi, czy wreszcie niskie skosy na poddaszu, też podlegają opłatom za metr kwadratowy? Odpowiedź na te pytania, choć na pozór zawiła, jest kluczowa dla ostatecznej ceny i rzeczywistej wartości nieruchomości. Nie jest to żadna tajemnica – to kwestia ścisłych przepisów i ich interpretacji.
Pamiętam, jak kiedyś znajomy kupował mieszkanie na poddaszu. Projektant zaprezentował mu magiczny rzut, gdzie każdy kąt był zagospodarowany. Radość prysła, gdy okazało się, że "przestrzeń pod skosami o wysokości poniżej 1,4 metra" nie wlicza się do użytkowej powierzchni, choć estetycznie była częścią mieszkania. Zgodnie z normą PN-B-0210:1999 (i późniejszymi nowelizacjami), powierzchnie o wysokości poniżej 1,4 m nie wliczają się do metrażu użytkowego. Te o wysokości od 1,4 m do 2,2 m wlicza się w 50%, a dopiero powyżej 2,2 m w 100%. To jest reguła, która jest fundamentalna i bezwzględnie obowiązuje.
To pokazuje, jak skomplikowane może być zagadnienie mierzenia. Na przykład, kwestia piwnicy i strychu. Z definicji są to pomieszczenia przynależne, które zwiększają atrakcyjność mieszkania, ale zazwyczaj nie są wliczane do jego powierzchni użytkowej. Często mają odrębną cenę lub są wliczone w całkowity koszt nieruchomości, ale nie są to "metraż" mieszkania sensu stricto. To samo tyczy się balkonu, tarasu czy loggii. Są to elementy, które stanowią cenną przestrzeń rekreacyjną, ale z zasady nie wchodzą w skład powierzchni użytkowej mieszkania. Niemniej jednak, niektóre deweloperzy mogą uwzględniać je w metrażu w specjalnych aneksach do umowy, co powinno wzbudzić szczególną czujność kupującego.
Istnieją dwie główne polskie normy dotyczące obliczenia powierzchni użytkowej: PN-B-02102:1966 i PN-ISO 9836:1997. Ta druga, wprowadzona rozporządzeniem Ministra Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa w 1999 roku, stała się domyślną metodą pomiaru dla nowych inwestycji deweloperskich. Kluczowe różnice polegają m.in. na sposobie mierzenia powierzchni pod ścianami działowymi – norma ISO pozwala na uwzględnianie ich, ale w praktyce wielu deweloperów wyklucza je z ostatecznego rozliczenia, zwłaszcza gdy są to ściany niestandardowe. To, czy deweloper stosuje jedną czy drugą normę, jest krytyczne i powinno być jasno określone w umowie deweloperskiej. Ma to kolosalne znaczenie dla końcowej ceny.
A co z tymi nieszczęsnymi płytkimi wnękami? Te, które są zbyt małe, aby stać się użyteczną przestrzenią (np. na szafę), bywają wyłączane z metrażu. Podobnie podłogi pod ścianami działowymi: często wliczane do metrażu użytkowego, ale bywa, że deweloperzy je wykluczają. Decydujące jest zawsze to, co zostało zapisane w umowie deweloperskiej i na co zgodził się kupujący. Jeśli umowa jest niejasna lub nie precyzuje tych kwestii, istnieje ryzyko niedomówień, a w konsekwencji – sporów.
Krótko mówiąc, metraż mieszkania to nie tylko prosta matematyka. To skomplikowany labirynt przepisów, norm i interpretacji. Przed podpisaniem jakiejkolwiek umowy, warto nie tylko przeczytać, ale i zrozumieć, jakie konkretne elementy wlicza się do tej powierzchni. Często za brakiem zrozumienia kryją się dodatkowe, nieprzewidziane koszty. Bywa, że "okazja" cenowa za metr w projekcie okaże się mniej korzystna, gdy szczegółowo zanalizujemy, co w tym metrażu faktycznie się znajduje.
Dlatego zawsze polecam zasięgnąć opinii eksperta – rzeczoznawcy majątkowego lub inżyniera budownictwa – który pomoże zinterpretować dokumenty i zrozumieć, co tak naprawdę wlicza się w powierzchnię użytkową mieszkania. To może uchronić nas przed kosztownymi błędami i rozczarowaniami. Nie warto ignorować tych z pozoru drobnych szczegółów. To, co pozornie błahe, może mieć realne konsekwencje finansowe, a pomiar powierzchni mieszkania jest ich podstawą. Im bardziej precyzyjne i transparentne dane, tym większy komfort psychiczny i finansowy dla kupującego.
Sprawdzenie metrażu mieszkania przed zakupem 2025
W dzisiejszym dynamicznym świecie, gdzie każda decyzja inwestycyjna jest obarczona ryzykiem, metraż mieszkania to niczym kopalnia złota – a jego sprawdzenie to wydobycie. Nabycie lokalu, niezależnie czy mowa o świeżym budownictwie deweloperskim, czy mieszkaniu z drugiej ręki, stanowi jedno z najbardziej skomplikowanych zagadnień, z jakim przeciętny obywatel ma do czynienia. Cena za metr kwadratowy decyduje o finalnej kwocie transakcji, więc upewnienie się, jak mierzy się powierzchnię mieszkania i jaka będzie jej rzeczywista wartość, jest absolutnie niezbędne. Bez tej wiedzy, ryzykujemy, że pieniądze dosłownie rozpłyną się w powietrzu.
Zatem, czy jest sens sprawdzać pomiar mieszkania po deweloperze? Krótka odpowiedź: tak, jest sens, i to wielki! Nawet jeśli ufasz deweloperowi i wierzysz w jego dobre intencje, kontrola zawsze będzie działać na Twoją korzyść. Po odbiorze kluczy i podpisaniu aktu notarialnego przenoszącego własność, absolutnie niezbędnym krokiem jest porównanie rzutu projektowego, z którym zawierana była umowa, z rzutem powykonawczym, czyli tym stworzonym przez geodetę po zakończeniu budowy. Jest to moment prawdy, który często ujawnia subtelne, lecz kosztowne rozbieżności.
Przypuśćmy, że deweloper zadeklarował metraż 60 m², a rzut powykonawczy wskazuje 60,8 m². Ta drobna, wydawałoby się, różnica, w rzeczywistości może kosztować Cię od kilku do kilkunastu tysięcy złotych, w zależności od ceny za metr kwadratowy. Czy umowa deweloperska przewiduje dopłaty za nadprogramowy metraż? Czy istnieje klauzula mówiąca o zwrocie pieniędzy w przypadku ubytku powierzchni? Te kwestie powinny być dokładnie przeanalizowane. Znam przypadki, gdzie klienci byli zaskoczeni koniecznością dopłaty, a inni musieli toczyć sądowe batalie o zwrot należności. Nie pozwól, aby niewiedza postawiła Cię w podobnej sytuacji.
Właśnie dlatego warto, ba, TRZEBA, przed podpisaniem umowy deweloperskiej skonsultować ją ze specjalistą – prawnikiem wyspecjalizowanym w nieruchomościach. Niektórzy deweloperzy starają się w umowach zabezpieczyć swoje interesy, wprowadzając zapisy, które obarczają klienta ryzykiem dopłat, nawet za nieznaczne różnice w metrażu. Prawnik jest w stanie wyłapać takie pułapki i zaproponować rozwiązania, które zminimalizują Twoje ryzyko. Z perspektywy dewelopera to normalna biznesowa praktyka, ale Ty masz prawo chronić swoje pieniądze. Traktuj to jako inwestycję, a nie zbędny wydatek, bo uniknięcie jednego poważnego błędu finansowego może zwrócić się stokrotnie.
Przy odbiorze mieszkania kluczowe jest zrozumienie, który dokument jest dla Ciebie wiążący. Czy weryfikujesz metraż z rzutem lokalu według projektu, czy z pomiarami geodety? Choć deweloper powinien znać faktyczny metraż według geodety, kupujący często nie ma dostępu do zaktualizowanego rzutu w momencie odbioru. Deweloperzy czasami udostępniają jedynie rzut projektowy. Skutkiem jest dysproporcja informacyjna, gdzie jedna strona ma pełną wiedzę, a druga bazuje na obietnicach lub niepełnych danych. Musisz aktywnie poprosić o rzut powykonawczy lub jego kopię. Twoje prawo do informacji jest kluczowe!
Podczas samego odbioru, pamiętaj, że to rzut powykonawczy powinien być Twoim przewodnikiem. Rzeczywista powierzchnia mieszkania musi być z nim zgodna. Wszelkie rozbieżności, nawet minimalne, powinny być odnotowane w protokole odbioru. Nie chodzi tu o wszczynanie awantur, ale o dokumentowanie faktów. Zapewniam, że protokół odbioru z dokładnymi uwagami co do metrażu to Twój najważniejszy sprzymierzeniec w ewentualnych przyszłych sporach.
Sprzedajesz nieruchomość? Ta wiedza o pomiarach jest równie cenna! Niewiedza o prawidłowym obliczeniu metrażu może prowadzić do kosztownych błędów, które mogą negatywnie wpłynąć na transakcję. Czy wiesz, że deweloper musi przestrzegać wielu zasad i przepisów? To nie są tylko estetyczne wytyczne, ale twarde reguły gry. Niestety, przez niewiedzę odbiorców mieszkań, wiele usterek – w tym te związane z metrażem – jest sprzedawanych bez świadomości kupującego. Rynek nieruchomości to arena, gdzie wiedza jest walutą. Inwestycja w sprawdzenie metrażu to inwestycja w Twój spokój i pewność, że płacisz za to, co faktycznie otrzymujesz, bez nieprzyjemnych niespodzianek.
Pamiętaj, że zawsze możesz zlecić niezależnemu specjaliście, rzeczoznawcy majątkowemu, wykonanie własnego pomiaru mieszkania. Taki pomiar będzie opierał się na obowiązujących normach i dostarczy Ci niezależnej opinii, która może być bezcenna w negocjacjach z deweloperem lub w przypadku sporów. Nie jest to działanie agresywne, a jedynie rozsądne. Ostatecznie, to Twoje ciężko zarobione pieniądze są w grze, a dbałość o ich bezpieczeństwo powinna być priorytetem. Dbając o szczegóły teraz, oszczędzasz sobie stresu i pieniędzy w przyszłości.
Q&A
Kto oficjalnie mierzy powierzchnię mieszkania w przypadku nowych inwestycji deweloperskich?
W przypadku nowych mieszkań od dewelopera, za oficjalny pomiar powierzchni odpowiada zawsze geodeta. Jego geodezyjna inwentaryzacja powykonawcza jest niezbędna do uzyskania pozwolenia na użytkowanie budynku.
Czy można ufać pomiarom geodety zatrudnionego przez dewelopera?
Tak, w przeważającej większości przypadków można ufać pomiarom geodety, mimo że jest on wynajmowany przez dewelopera. Geodeci odpowiadają za poprawność pomiarów swoimi licencjami zawodowymi, co minimalizuje ryzyko błędów.
Jakie są kluczowe różnice między rzutem projektowym a rzutem powykonawczym?
Rzut projektowy to dokument przedstawiający planowany metraż mieszkania, dołączany do umowy deweloperskiej. Rzut powykonawczy to dokument sporządzony po budowie przez geodetę, odzwierciedlający rzeczywisty metraż. Ostateczny metraż może nieznacznie różnić się od projektowego.
Co należy sprawdzić w umowie deweloperskiej w kontekście metrażu?
Przed podpisaniem umowy deweloperskiej koniecznie sprawdź, jakie są zapisy dotyczące ewentualnych dopłat za nadprogramowy metraż lub zwrotów za ubytki. Zleć analizę umowy specjaliście, np. prawnikowi.
Czy balkon i piwnica wliczają się do metrażu mieszkania?
Zazwyczaj balkon i piwnica (czy strych) nie wliczają się do powierzchni użytkowej mieszkania w rozumieniu ogólnych norm budowlanych. Są to pomieszczenia przynależne lub elementy dodatkowe. Zawsze należy sprawdzić szczegółowe definicje w umowie deweloperskiej oraz zastosowane normy pomiarowe.